„Bestie” – opowieść o eksplozji w porcie w Bejrucie, którą opowiada ocalały

Wydana 22 sierpnia przez wydawnictwo Elyzad powieść „Les Bestioles” opowiada historię dni po eksplozji w porcie w Bejrucie 4 sierpnia 2020 roku, poprzez monolog wewnętrzny fikcyjnej ocalałej. Ta druga powieść Libanki Hali Moughanie, olśniewająca poczuciem rytmu, wywołała poruszenie w bejruckim dzienniku „L'Orient-Le Jour”.
Pięć lat po wybuchu w porcie w Bejrucie Libańczycy wciąż domagają się sprawiedliwości za 253 ofiary śmiertelne jednej z największych eksplozji niejądrowych w historii nowożytnej, spowodowanej pożarem ton saletry amonowej składowanej niedbale w hangarze. Sprawiedliwości również dla wszystkich ocalałych, w tym 6500 rannych. To właśnie fikcyjna postać rannego Libanka Hala Moughanie postanawia oddać głos w powieści „Les Bugs”, „powieści, która niczego nie leczy, nie pociesza, lecz patrzy tragedii w twarz: tragedii narodu, który tłumi swój ból, i kraju, który po zniszczeniu nie wie już, czy jeszcze żyje” – podsumowuje L'Orient-Le Jour .
Autorka kilku sztuk teatralnych i debiutanckiej powieści „Il faut venir” (wydanej w 2023 roku nakładem Éditions Project'îles, 2023), Hala Moughanie maluje jadowity portret dotkniętego kryzysem Libanu w swojej drugiej powieści, wydanej 22 sierpnia przez Éditions Elyzad, wydawnictwo specjalizujące się w literaturze francuskojęzycznej, której autorami są autorzy z krajów Południa. Poprzez misternie skonstruowany monolog wewnętrzny narratora, pisarka „przedstawia refleksję nad kondycją rozczarowanego ocalałego, nieumarłego, ale też nie do końca żywego”.
Wszystko zaczyna się 4 sierpnia 2020 roku, kiedy narrator uświadamia sobie, że doznał urazu oka w chaosie miasta. Zrozpaczony i zdezorientowany, ten drobny sklepikarz z dzielnicy robotniczej, całkowicie zrujnowany eksplozją w porcie, będzie próbował zrozumieć, co się stało i jak utrzymać się teraz, gdy jego sklep został zniszczony. Wędrując po mieście, ta ambiwalentna postać przeplata swoje przemyślenia na temat dzisiejszego Bejrutu (od korupcji po nierówności społeczne, w tym dyskryminację Syryjczyków) ze wspomnieniami wojny domowej (1975-1990) , podczas której chwycił za broń.
„Ten tekst jest tak poruszający, ponieważ nie stara się wzbudzić współczucia. Śmierć nie jest ani heroiczna, ani ofiarna: jest banalna, sprowadzana do zaniedbania, zgodnie z przemówieniem ówczesnego premiera” – pisze Hassan Diab , sędzia „L’Orient-Le Jour”, który cytuje fragment:
„Nawet nie wyczerpany nienawiścią, tylko wyczerpany błędem. Nie chodzi o to, że nienawiść jest dobra, ale przynajmniej jest jakieś uczucie, to ślad człowieczeństwa”.
Hala Moughanie wykazuje się niezwykłą biegłością w posługiwaniu się językiem mówionym, oddając refleksję nad wpływem przemocy i traumy na cały naród. „Nakładając na siebie traumy, które utrudniają jakąkolwiek linearną narrację, narratorka umieszcza tę zbiorową katastrofę w krwawej ciągłości niedawnej historii kraju” – komentuje L’Orient-Le Jour. „Wojna domowa, okupacja syryjska, ataki i zabójstwa, wojna z 2006 roku [przeciwko Izraelowi] , pandemia; ale także te bezimienne wojny załamania gospodarczego, dewaluacji, niepewności, niedoborów i pogardy dla przywódców…”
Poprzez fikcję 45-letni pisarz oferuje katharsis, „trudny, ale konieczny tekst”, niczym piórko w ranie.